czwartek, 1 maja 2014

Kuter-mama

Tak to się nam porobiło. W weekend wybyliśmy z M na weselicho pod Olsztyn (pierwszy taki wypad na noc we dwoje od 3 lat!). Spotkaliśmy się ze znajomymi, pogadalim, popilim, potańczylim.......i na koniec Matka w tańcu z buta spadła na kostkę wprost! Ból potworny - myśl "złamanie". Poprawiny bolesne, ale dam radę oczywiście. W niedzielę pęd do domu, bo dzieciaki utęsknione, więc dopiero w poniedziałek jak posnęli była szansa na pogotowie zajrzeć. Zdjęcia, oczekiwanie i diagnoza - skręcona. W gips mnie chcieli pakować na 4 tygodnie, ale ja oczywiście się nie dałam bo co z potomstwem bym poczęła. We wtorek więc kombinowaliśmy stabilizator i mam. Pięknie nogę mi usztywnia i krępuje. Do tego zastrzyki w brzuch na całe 30 dni dostałam. M nie daje rady więc ja się przełamałam i jakoś sobie radzimy. Szkoda mi tylko tej pogody pięknej......tyle planów miałam na majówkę, ale posiedzenia w domu to nie uwzględniłam.

Poza tym u nas same zmiany. Mikołaj z początkiem Wielkiego Tygodnia stanął o własnych siłach z podłogi i podążył w siną dal. Na dzień dzisiejszy biega uhahany z rękoma w górze i kuperkiem wysuniętym w tył. Wygląda przy tym tak pociesznie, że napatrzeć się nie mogę. Oczywiście jego samodzielność daje się nam we znaki. Zawartość szuflad i szafek fruwa, kiedy tylko zdążę się odwrócić. Ola takich akcji nie miała nigdy, więc tym bardziej teraz ubolewam. A złośnik nie z tej ziemi, kłóci się i nerwuje za każdym razem jak mu "nu nu" palcem kręcę. Będzie z niego ziółko, oj będzie! W połączeniu z siostrą, dają radę mnie wykończyć do tego stopnia, że padam razem z nimi, a wszechogarniający bałagan, przytłacza mnie każdego ranka. I tak w kółko. Poza tym, kiedy Młody tylko ujrzy mnie w okolicach kompa, od razu leci, ręce w górę i podskoki, a decybele w górę do taktu. Także ciężko mi było za jakiegoś posta się ostatnio zabrać. Teraz więcej czasu będę miała dla siebie, więc zamierzam nadrabiać zaległości.

Ola coraz piękniej mówi. Zaczęła również powtarzać nowe wyrazy, które gdzieś usłyszy. Uważamy więc o czym mówimy, bo to co nieodpowiednie, najszybciej by przyswajała - niestety! Dużo czasu spędzamy na dworze, najbardziej sprawdza się rowerek biegowy - number one u Oli, nie rozstaje się z nim chyba wcale. Zastanawiam się również nad kupnem rolek, bo gdzieś widziała i wciąż mnie o nie prosi. Sama nie wiem, czy to nie za wcześnie, ale teraz te wszystkie rolki, wrotki i wrotko-rolki mają regulowane rozmiary, więc starczają na kilka lat. Niedługo czekają nas podwójne urodziny, więc za prezentami pora zacząć się rozglądać. Ciekawe tylko jak ja z tą nogą wszystko ogarnę. Aj, od urodzenia Oli, co roku o tej porze coś mnie spotyka, aż się zaczynam obawiać przyszłości!

Do następnego.

4 komentarze:

  1. No to Matka się urządziła! Mam nadzieję, że zastrzyki są znośne i stabilizator da radę, żebyś szybko wróciła do zdrowia. No, i gratulacje dla Młodego, chociaż to teraz serio ciężki okres. Najpierw rodzice marzą, żeby dziecie się usamodzielniło i zrobiło pierwsze kroczki, a potem zastanawiają się, czemu to tak szybko, bo nadążyć nie można. Słodziaki z tych maluchów, ale domyślam się, że roboty mnóstwo przy takim bąblu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a zastrzyki przeciwbólowe?
    widać dałaś czadu an weselu :)
    ech, nawet nie mów o chodzeniu.
    boję się na samą myśl.
    to już ten wiek, że lawinowo pójdzie.
    zbieraj siły i lecz nogę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zastrzyki przeciwzakrzepicze (czy jakoś tak), nie bolą ale ile mnie to zdrowia kosztuje.....do tego kolano mi siada bo w tej samej nodze, a kontuzjowane miałam kilka lat temu, jak pech to pech.
      z tym chodzeniem u nas już troszkę lepiej się robi, bo Mikołaj zaczyna słuchać więcej i reaguje zdecydowanie na słowo NIE.

      Usuń
  3. Jakoś mi twój post umknął
    Zdrowia Ewcia.
    No i gratulacje dla małego.Dużo frajdy macie teraz choć pewnie i roboty przy okazji.
    Widzisz Olcia widać potrzebowała więcej czasu i teraz jak się rozgada to dość będziesz miała.
    Mi Ala wczoraj powiedziała,że nas wszystkich sprzeda do sklepu i kupi sobie nowego dziadka na guziki.
    Się doczekalam:)

    OdpowiedzUsuń