wtorek, 3 czerwca 2014

Rodzinka


Jakby nie było, wszystkie święta zbieramy do kupy i począwszy od mamy, a na tacie kończąc, każdy ma swoje 5 minut.
Tegoroczny dzień matki przyniósł mi wiele radości. Na prezenty i życzenia jakoś się zbytnio nie załapałam, ale potomstwo dawało z siebie wszystko. Ola na pytanie jaki dzisiaj dzień, odpowiadała że MAMY i OLI. A kiedy już spytałam dlaczego też Oli, to stwierdziła, że Mikołaj jest jej dzieckiem. I tak do dzisiaj jak się nad nim rozczula i tuli, to powtarza tylko "moje dziecko".  Złapałam apetyt więc poleciałam dalej z tematem, pytając "za co kocha swoją mamę". Po krótkim naciskaniu z mojej strony usłyszałam najwspanialsze wyznanie, jakie kiedykolwiek dobiegło moich uszu - MAMO JESTEŚ NAJLEPSZA! Ha, i wiara w macierzyństwo wróciła w jednej chwili. Wraca tak co wieczór, gdy pochylam się nad łóżeczkiem, drobne rączki oplatają mi szyję, a na policzku czuję cmoknięcie i słyszę "dobranoc, Kocham Cię mamo". Każda złą chwila odchodzi w niepamięć, a zmęczenie staje się znośne. Aż do następnego dnia.


Dzień dziecka, a właściwie dni, bo cały weekend stał się dzieciowym, minęły równie udanie. W sobotę tata się wyrwał i wybraliśmy się festyn w okolicznym parku. Ola nawet zawzięcie przeciągała linę z innymi dziewczynkami. Do tego siedziała na ośle i tuliła owieczki. Miło, kameralnie i spokojnie. W niedzielę zaliczyliśmy atrakcje miejskie, w tym wesołe miasteczko. Pierwsza przejażdżka kolejką z mamą obok - bezcenna! Ten uśmiech i rumieniec na policzku wart jest wszystkiego. Mikołaj niestety humoru nie miał, bo jakiś wirus go złapał i smarkał się bez opamiętania. Jedynie prezenty i przysmaki rozwiały czarne chmury. Uwielbiam kiedy jesteśmy wszyscy razem. Tylko nasza czwórka. Nasze 2 + 2. To, co sobie stworzyliśmy sami. Rodzina.




1 komentarz: