Na dworze zimno, szaro, buro i ponuro, więc zainspirowane innymi blogami, postanowiłyśmy wczoraj urządzić naszą pierwszą, popołudniową herbatkę. Przybyli dostojni goście, były ciastka i bawarka, radość, piski i zachwyty. Powiem szczerze że od dawna marzyło mi się takie przyjęcie u Oleńki, więc ja również byłam wniebowzięta. Myślę że będziemy częściej organizować naszą "Five o'clock Tea".
Oczywiście największym zainteresowaniem gospodyni cieszył się Pan Miś, gdyż był bardzo głodny dziś.
Zapraszamy :)
herbatka t moja ulubiona zabawa z dzieciństwa:)))
OdpowiedzUsuńi koniecznie trzeba każdemu misiowi i każdej lali dać:))
Obowiązkowo :) Ja uwielbiałam jeszcze zabawę w Panią Nauczycielkę ;) Ale na to jeszcze za wcześnie niestety ;)
UsuńWspaniałe przyjęcie. Nie mogę się doczekać kiedy z moją Alą też będziemy się tak bawić.
OdpowiedzUsuńNie martw się, zleci nie wiadomo kiedy. Mi też wszystko wydawało się takie dalekie i nieosiągalne, a tymczasem urosła w mgnieniu oka :)
Usuń