czwartek, 30 stycznia 2014

Dzień przed

Mam stresa co nie miara! Jutro czeka nas badanie niedosłuchu u Oli. To ostatnie już z tych, co to odnośnie opóźnienia mowy mieliśmy zrobić. Badanie będzie przeprowadzone (UWAGA!) we śnie. Ola będzie musiała usnąć w szpitalu na min. 40 min, podczas to kiedy zostaną Jej przypięte do główki jakieś kable dokonujące pomiarów jakiś fal rozchodzących się w mózgu. Więcej w tym temacie nie ogarniam. W związku z tym musimy Ją do tego odpowiednio przygotować. Pobudka min. 2 h wcześniej niż zwykle, a więc w naszym przypadku już o 3 dzień przywitamy, no i oczywiście za żadne skarby spać nie może do godz. 12:00, na kiedy to jesteśmy umówieni. Najgorszą częścią tego całego przedsięwzięcia poza usypianiem w szpitalu, będzie jednak przewiezienie półprzytomnego mego dziecka samochodem w rejony szpitala (11 km od domu), tak żeby przypadkiem nie usnęło. Sama od wczoraj rozkminiam jak mam to zrobić..... wiadomo - jak padnie w drodze to potem nici z badania. Do tego te śniegi i drogi nieprzejezdne. Mam nadzieję że więcej przeżywam niż to będzie warte, a słuch Oli będzie bez zarzutu na każdej płaszczyźnie. Dam znać jak nam poszło (choć sama się zastanawiam czy w ogóle pójdzie....).




A tymczasem dziś dzień miała u nas miejsce mała rewolucja - pierwsza wspólna kąpiel rodzeństwa. Co prawda zamierzałam się już długo, ale taki miałam już swój ułożony wieczorny harmonogram i wygodnie mi było jak było, że odwlekałam ile się dało. Dopóki wczoraj Młody nie zachlapał mi połowy sypialni, bo na siedząco ostatecznie się uwziął i jeszcze wrzask urządził że z wanienki nie wychodzi. Stwierdziłam więc że najwyższa pora i poszliśmy na całość. Dzieciaki oczywiście zachwycone! Ola polewała bratu plecki wodą, pomagała w myciu i tuliła żeby miał ciepło, a Mikołaj w lekkim szoku patrzył z niedowierzaniem co się dzieje. Potem obydwoje padli w swoich łóżeczkach bez większych ceregieli. Pierwsze koty za płoty, czas na zmiany.




4 komentarze: