poniedziałek, 27 stycznia 2014

Sprawa na wagę matki

Matki waga pod lupę powędrowała. Dosłownie. Gdyż jak po świętach jeszcze na wagę stanęłam, to oczy przecierałam ze zdumienia. Rekord życia pobiłam chyba. Oj spasła się matka przy synu, jak świnia co ojciec dwa budynki dalej chowa. Nadwaga to raczej nie będzie, do takowej jeszcze miejsce się znajdzie na dupie. Szóstka z przodu mi wystarczy. Dawniej 5 zawsze była, a i 4 się nawet zdarzyła - przed weselem jeszcze....Ale 6????????????? Szóstce mówimy stanowcze i zdecydowane raczej nie! I tu wtrącę krótką i monotematyczną historię mojej wagi. Szczupły Szczypior zaszedł w ciążę nr 1, cukrzyca się nadarzyła, więc do porodu była dieta i +13 kg w 7 miesiącu, do +11 kg ostatecznie na mecie. Jak ja ubolewałam, że smak był na pyszności a tu nie wolno. Ale dla mojej Królewny wszystko! Nawet 3-4 razy dziennie pomiary glukometrem. Pół roku później miałam -14 kg (piersią karmiłam tylko 2 pierwsze). I kiedy już wyglądałam lepiej niż wcześniej, rozmiar S/XS w mej szafie zagościł "na stałe", dwie kreski się pojawiły i mój świat od nowa wywróciły. A że cukrzycy nie było tym razem, matka do 8 miesiąca w pracy posiadywała, a synek się "domagał" po prostu (tak to sobie lubię tłumaczyć), to ślinka ciekła na widok wszystkiego. I mimo umiaru w jedzeniu i piciu oraz ogromu zieleniny i witamin w posiłkach, przybywało po troszku, aż do 18 kg na plusie. Ale za to jaki synuś dorodny! Jaki apetyt ma (w przeciwieństwie do swojej opornej siostry)! A jaki brzuch rozciągły i galaretowaty matce pozostawił! Ola za łóżko wodne go chyba wzięła ostatnimi czasy i fale robi. Przez prawie 7 miesięcy zrzuciłam tylko 8 z nich. I najgorsze że mi to nie przeszkadzało, stałam się obojętna na swój wygląd. Garderoba przeszła ostrą rekrutację, zwłaszcza spodnie bo w biodrach ciasnawo (po drugiej ciąży wolniej to się chyba wszystko schodzi dodatkowo, nie wspominając już o samej skórze), więc uznałam koniec obżarstwa i pustych kalorii. Na aerobik do dzisiaj wybrać się nie mogę, ale dieta uboższa o smakołyki i podwójne porcje (zdarzały się co by nadrobić braki z rana) i ruchu jak najwięcej. I tak o to matka przez miesiąc samozaparcia zgubiła kolejne 2,5 kg. Skoro efekty są, to może do wakacji jakoś się jeszcze wylaszczę.

A swoją drogą jak tak popatrzę na te moje Czerepy dwie, to nie istnieje ten mój obwarzanek wyciągnięty co nie miara, nie widać żadnych rozstępów, ani innych takich rewelacji. Jestem mamą. I to podwójną. Moje ciało się zmieniło. Większość tych zmian mogę cofnąć, ale część ze mną pozostanie na zawsze. Nie wywołuje to u mnie ani depresji, ani załamania, ani obrzydzenia (o uszy mi się kiedyś obiło). Mam najwspanialsze dzieci na świecie i to dla mnie żaden koszt, za to że mogę je wycałować i przytulić. Ciało to stan mojego umysłu.




Dobrej nocy Kochane Mamuśki Zadbane ;)

9 komentarzy:

  1. Wiesz, same cyferki to nie wszystko. 6tka z przodu przy rozbudowanej masie mięśniowej to co innego niż 6tka z oponkami i wałkami. Nie patrz na swoją wagę, prędzej na sylwetkę. Tak jest łatwiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To akurat święta prawda :) Zobaczymy co mi z tego wyjdzie :)

      Usuń
  2. Cudne zdjęcia.
    Zdradź teraz jak te 2,5 zrzuciłaś.Mi zostało jeszcze 2 do wagi sprzed ciąży ale jest postanowienie aby też z przodu 5 była bo zawsze tak miałam.Duże wyzwanie bo od lat 5 próbuję cos z tym zrobić i nie idzie wcale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mniej obżarstwa! Przede wszystkim. Nie podjadam non stop, zwłaszcza Oli jak coś wcina dobrego ;) Ale jakie to trudne czasem zjeść porcję musli na śniadanie, kiedy obok rodzinka zajada parówki z serem w cieście francuskim to tylko ja wiem! Samozaparcie - najwyższy level :)

      Usuń
    2. U mnie też problem z silną wolą.
      Teraz jest jeszcze gorzej bo nic mi nie wolno przy skazie i jem w zasadzie ciągle to samo.
      Muszę się wziąć w garść:)

      Usuń
  3. Warto o siebie zadbać. Żebyś nie była sfrustrowana. Tylko zadowolona. W końcu kobieta zadbana, zadowolona i przede wszystkim kochana - to kobieta szczęśliwa. Szczęściem emanujesz. Kreujesz swoją rzeczywistość, której nie zamieniłabyś na nic innego. Kieruj się kilkoma zasadami zdrowego żywienia i będzie dobrze. A może jakieś oczyszczanie organizmu z wody i soli? Kilka dni dietki - a powiem Ci ulga, jakby traciło się z 5kg :) Jeśli chcesz mogę przesłać Ci kilka jadłospisów od dietetyczki. Mam w domu :) A pomyśleć, że za każą dietę płaciłam 100-150zł. Ale do 50 kg dzięki temu powróciłam :) Nawet 48-9 było.
    Pozdrawiam.
    http://femmexlikexme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się Twoje zdanie na końcu, że ciało to stan naszego umysłu. Jak już tak myślisz to osiągniesz to co chcesz. Chcesz schudnać - schudniesz, bo wszystko zależy od naszego myślenia i cud dieta, czasem tu nie pomaga;)
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Może będę Olu w końcu wyglądała chociaż trochę jak Ty :)

      Usuń