wtorek, 21 stycznia 2014

O naszej konwersacji

Albo może lepiej o jej braku. O braku chęci rozwijania mowy u mojej starszej latorośli. Jak na swój wiek gadatliwością nie grzeszy. No może inaczej, nawija nawet sporo, ale całkowicie po swojemu. Do tej pory starałam się nie robić z tego aż takiego wielkiego bum, a szczerze powiedziawszy tak było przed 2 urodzinami. Potem czekaliśmy do grudnia (2,5 roku - powinna się rozgadać). No ale miesiąc za miesiącem mija, a Ola ma wymowę na poziomie roczniaka. Porozumiewamy się gestykulując (i tu paluch skierowany na jabłko znaczy - mama daj). Co prawda kilka wyrazów uda jej się sklecić, stara się powtarzać jak nazywam jakieś rzeczy, ale głównie na rozkładówce mamy tupanie nogą, ciąganie za rękę i "oganianie much" (kiedy zawzięcie mi coś komentuje lub tłumaczy). Uparciuch od cholery. A do tego złośnik, no bo przecież każdy musi wiedzieć o co Jej chodzi (a tylko spróbuj nie rozumieć!). Do tego najbardziej sobie upodobała głoskę "K". I tak "kaka" to tata, "kakor" to traktor, a skromne "ka" to tak. "Mama" mówi przepięknie (ale "mama" coraz częściej wobec osób postronnych oznacza że coś chce koniecznie (chyba tak sobie skojarzyła matkę z maszyną do wykonywania poleceń :P). Mieszkając z dziadkami, Ola nauczyła się że przecież ktoś w otoczeniu zawsze za Nią odpowie, wystarczy pokazać. Ja zaś przesiadując z dzieciarnią cały dzień prawie w pojedynkę, tęsknię za chociażby skrawkiem rozmowy, zamiast "aha", "ojej", "o nie" i "mama ka ko mi me, me". A skoro "co się odwlecze to nie uciecze" i "co masz zrobić jutro, zrób zaraz", wybraliśmy się ostatnimi czasy do poradni logopedycznej. Jesteśmy już po 2 wizytach, postępy są! Pani Dorota jest świetną specjalistką, z podejściem do maluchów, Ola Ją uwielbia (i wzajemnie). Jesteśmy również w trakcie badań słuchu (wymóg przy wszelakich “wymownych” problemach) i póki co jest dobrze. Tak więc ćwiczymy w wolnych chwilach głoski, wymowę podstawowych wyrazów, walczymy z wysuniętym językiem (ponoć grozi seplenieniem w przyszłości) i obserwujemy te nasze kroki milowe. Ogólnie jest lepiej, chęci u Panny się pojawiły, skupia się na tym co do Niej mówię, zaczęła nawet rozróżniać poszczególne litery w alfabecie. Trzymajcie kciuki żeby szybko już poszło! 

Tymczasem zima przyszła więc i zimowa fotorelacja być musi :) 












      Pozdrawiamy z Naszej Krainy Lodu

15 komentarzy:

  1. Pewnie niedługo rozgada się na dobre a wtedy będziesz tęsknić za ciszą :) u nas też sporo śniegu. Fajowe saneczki

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam taką nadzieję :) A sanki polecam, nie zamieniłabym na żadne inne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że udałyście się do logopedy! i cieszymy się, że widać efekty! później będziecie rozmawiać i rozmawiać :) trzymamy kciuki za szybką naukę! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do LIEBSTER BLOG AWARD - zapraszam :)
    Pozdrawiam

    traczynka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja starsza córka też zaczęła póżno mówic, teraz Natalka, która jest w wieku Twojej córki też dopiero od niedawno mówi coraz więcej. Myślę, że więcej potrzebuje czasu, skupia uwagę na inne czynności, a nie mowę, dlatego póżniej zacznie poprawnie mówić;) Trzymam za Was kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  6. No to mnie pocieszyłaś troszkę! Bo w naszym otoczeniu tylko Ola nie mówi jeszcze i wszyscy są w konsternacji. Dziękujemy więc za wsparcie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam wielu maluchów, którzy długo nie mówiły nic dosłownie a później od razu pełnymi zdaniami.
    To zupełnie normalne, nie przejmuj się.
    Piękne zdjęcie główne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję (w końcu się zmobilizowałam). A co do mowy to niby to wiem, ale taki niedosyt czuję straszny. No i mi jej szkoda jak coś chce wytłumaczyć, a nie może i się strasznie denerwuje od razu. Spokojniejsza jestem po tych spotkaniach i wiem jak ją wspierać. Wasza taka fajna gaduśna jest ;)

      Usuń
  8. Ćwiczcie, ćwiczcie z Olą - bo jak nie Wy to kto? Chociaż słyszałam, że dziecko ma czas do 3-go roku życia by zacząć mówić. Także jeszcze w Waszym przypadku nie ma się co martwić na zapas. Pozdrawiam ;)
    http://femmexlikexme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ćwiczenia są teraz na porządku dziennym i nawet nieźle nam to idzie :) Różnie mówią, ale strzeżonego Pan Bóg strzeże więc dla mego spokoju - warto!

      Usuń
  9. też martwi mnie "niemówienie" Emilki. opornie jej to idzie.
    mówi mało, pojedyncze sylaby. fakt w ostatnim czasie nastąpił duży postęp, ale nadal nie jest to, co mnie zadowala.
    pediatra mnie uspokaja twierdząc, że jej rozwój mowy jest jak najbardziej normalny, więc cierpliwie czekam. rozmawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to pięknie jak sylabuje :) u nas brak głosek, wszystko gardłowo, język z tyłu więc ćwiczymy namiętnie "O", "A", "I", "U" itd.....aż wstyd przyznać ale nawet imienia swego nie powie tylko jest "Koka" (czyt. Olka). Podobnież przedszkole działa cuda, więc byle do września ;)

      Usuń
  10. Piękna ta Wasza Kraina Lodu! A mową się nie przejmuj - tak się zaraz Ola rozkręci, że jeszcze zatęsknisz za chwilami, gdy byłaś w stanie ją przegadać ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. No czasem mam wrażenie że już się zaczyna rozkręcać powoli :P

    OdpowiedzUsuń