czwartek, 13 lutego 2014

O mały włos....!

Pamiętacie może taki odcinek TVN-owskiego serialu Usta Usta, kiedy to Julka 3 miesiące po urodzeniu Leona była nazbyt opiekuńcza i wbrew protestom męża Młody nadal spał razem z nimi w łóżku? Zwłaszcza jedna scena stanęła mi przed oczami dnia wczorajszego, kiedy to Julka podczas rozmowy z Agnieszką wyobrażała sobie co czyha w domu na jej synka. Wtedy śmiałam się z tego do rozpuku, ale za sprawą moich dzieci sama popadłam w paranoję. Wyobraźcie sobie taką sytuację - Ola wcina winogrona co to jej matka uszykowała pocięte na pół i wypestkowane (jakie wymagania!), Mikołaj uparcie zaczyna zaczepiać siostrę, kręci się po pokoju, a Matka oddala się szybko do kuchni obrać ziemniaki (bo zaraz Ojciec przybędzie głodny). Nie mijają 3 minuty kiedy nadbiega podekscytowana córa i zaczyna z wywijaniem rąk coś mi tłumaczyć i pokazywać. Ja niewiele myśląc lecę za drzwi, a tam co? Mikołaj proszę bardzo ma w buzi wielki winogron! Blada czym prędzej wyciągam i sprawdzam czy wszystko w porządku (oczywiście nic się nie stało), ale w myślach już widzę jak się dławi i dusi, a ja nie mogę mu pomóc w żaden sposób.....Masakra!
 Innym razem Ola schodząc na dół do dziadków razem z tatą, nie zamknęła furtki na schody (są strome i z płytek), bo Młody i tak spał. Niebawem wstaje i On, rusza na dywan i wymyka się na korytarz. Ja wyglądam a On zmierza w stronę tejże przepaści w podłodze. Szybko go łapię i zamykam drzwiczki na dwa zamki. A przed oczami co? No oczywiście widzę jak właśnie leci w dół na półpiętro i spada z łozgotem..... a potem dwa dni ten stres z siebie strząsam..... 
Kolejna dawka adrenaliny - Ola przewraca na siebie półkę stojącą w łazience (sama nie wiem jak, gdzie i kiedy, bo stałam metr dalej odwieszając jakiś mokry ręcznik). Oczywiście nic się nie stało bo była wiklinowa, ale gdyby jednak coś ciężkiego z niej wyleciało?
Sama się ostatnimi czasy zastanawiam czy to tak wszędzie, czy tylko u mnie palpitacje serca i nadzór non stop obowiązkowy. I tłumaczę tej Paskudzie żeby nie rozrzucała małych elementów, i chowam wszystko "niebezpieczne" co mi wpadnie w ręce, i przeczesuję dywan co 10 min, bo Junior jak wyścigówka pędzi przez świat......O wczoraj jeszcze z samego rana się wygramoliła Alexis z łóżka tylko i mnie ciągnie za rękę, bo o to kostkę do gry użyczyła bratu jak tylko oczy roztworzył (przecież by zjadł, się udusił, zadławił, HELOOOOŁŁŁ!!!!!!)
Ręce mi opadają.......przesada czy rozsądek? Chyba jednak to drugie......


14 komentarzy:

  1. W takim wypadku - pewnie, że rozsądek. Ja ostatnio się przeraziłam, jak Młody coś memlał w buźce. papruszek z dywanu, jak się okazało. A dywan odkurzany chwilę wcześniej... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem naprawdę ciężko ich upilnować, a to się dopiero wszystko zaczyna! ;)

      Usuń
  2. Też tak mam.
    Ala kiedyś wylala na siebie moją herbatę.Ciągle myślę o tym co by było gdyby.......i ciągle mam ciary.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze to jest to nakręcanie się......lepiej się w to nie zagłębiać ;)

      Usuń
  3. Tak to jest z tymi naszymi dziećmi. Moja Ala ostatnio, do tej pory nie wiem jak, wylała na sobie moją kawę dopiero co zrobioną, całe szczęście, że piję z zimnym mlekiem. Był przeraźliwy płacz ale nic się złego nie stało, tym razem. Ach..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też zawsze powtarzam że tym razem się udało i oby nie było następnych!

      Usuń
  4. Dzieci mają różne pomysły, niestety, trzeba mieć chyba oczy dookoła głowy:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matka musi być wyposażona we wszystkie takie gadżety.

      Usuń
  5. aż się boję takich atrakcji.
    coraz częściej widzę jak wszędobylskie ręce heleny sięgają po wszytsko, już nie raz znalazłam zabawkę pokroju tej z jajka niespodzianki gryzioną przez młodszą. staram się i pilnuję, dba by Em nie bawiła się takimi drobiazgami koło sisotry albo trzymam je w bezpiecznej odległośći, niekiedy jednak wystarczy ułamek sekundy..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ja się załamałam z początku ale teraz trochę sytuacja opanowana. Młody już mi staje przy meblach więc zasięg coraz trudniejszy do ogarnięcia. wydaje mi się że Ola tak się buntować zaczęła przez niego bo wszystko chce jej zabierać a ja ciągle powtarzam tylko żeby uważała bo Mikołaj......i tak w koło macieju czasem już nie wiem co mam robić..

      Usuń
  6. Szalone dzieciaki! trzeba mieć oczy dookoła głowy a i tak się maluchów nie upilnuje...u nas to samo, wszystko na podłodze ląduje. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najgorsze są te pomysły Starszej, jak ona była mała to wszystko pochowałam i spokój, a teraz nawet na chwilę się boję ich zostawiać samych. mam nadzieję że jakoś przez ten etap przebrniemy!

      Usuń
    2. Kochana musimy, ze co ze nie damy rady? Pewnie ze damy!;)

      Usuń
  7. Dlatego ja na lodówce mam przyklejoną pierwszą pomoc dla niemowlaka i starszego dziecka, pomimo, że kwalifikowaną pierwsza pomoc mieliśmy na studiach to wyznaję zasadę, że przezorny zawsze ubezpieczony :)

    OdpowiedzUsuń